Super Castlevania IV (Switch) - recenzja

Super Castlevania IV
 

Nic nie jest w stanie zgładzić raz na zawsze króla wampirów. Drakula co jakiś czas daje znać o sobie, odradzając się i siejąc postrach w kolejnych odsłonach wampirzej serii od Konami. Za każdym razem, gdy podejmuję próbę zmierzenia się z tym krwiopijcą towarzyszy mi uczucie ekscytacji, bo doskonale wiem, że moja cierpliwość i refleks zostaną ponownie wystawione na próbę. Z biczem w ręku i odwagą w sercu udałem się do Transylwanii, aby stawić czoła przeznaczeniu.

Lubię co jakiś czas wracać do klasycznych, dwuwymiarowych Castlevanii. Konstrukcja tych gier z małymi wyjątkami zwykle jest liniowa, a platformowe wyzwania w otoczce klasycznego horroru nigdy nie przestaną mnie bawić. Super Castlevania IV to tak naprawdę ładniej wyglądający, podrasowany klasyk z NES-a z kilkoma ulepszeniami. W porównaniu z późniejszymi, nowoczesnymi wydaniami zrobionymi na modłę metroidvanii nie uświadczymy tutaj rozległych labiryntów z zablokowanymi przejściami. W 1991 roku gracze musieli zadowolić się prostą progresją etapową, ale to w żaden sposób niczym nie ujmuje temu tytułowi, z którego klimat wręcz gęsto wylewa się z ekranu. Można zarzucić SNES-owemu wydaniu, że w porównaniu do poprzedniej części (Castlevania III: Dracula's Curse) nie pokuszono się o rozwinięcie formuły polegającej na wyborze spośród kilku różnych dróg prowadzących do ostatecznego konfliktu, co też swoją drogą mogłoby zmotywować graczy do kilkukrotnego przejścia gry. Zamiast tego otrzymaliśmy samą esencję serii, ze świetnie zaprojektowanymi poziomami, mroczną atmosferą i pełną wyzwań rozgrywką.
 
Super Castlevania IV (Poziom 1-2)
Na początku w ramach rozgrzewki oczyścimy okolice zamku z pałętających się szkieletów.
 
Podobnie jak w poprzednich, ośmiobitowych odsłonach położono nacisk na wymagające sekcje platformowe. Powracają te znienawidzone przeze mnie latające meduzy, które nazywam latającymi małpami, doprowadzającymi mnie zwykle do białej gorączki. Jeśli graliście w klasyczne Castlevanie to wiecie czego możecie się spodziewać po tego rodzaju przeciwnikach. Zginąć z powodu źle wymierzonego skoku czy strącenia z platformy przez te złośliwe stworzenia  jest tutaj bardzo łatwo.
 
Super Castlevania IV (Poziom 3-2)
Bicz nie tylko przydaje się w walce. Dzięki temu orężowi Simon będzie mógł dotrzeć do wielu niedostępnych miejsc.
 
Na szczęście nieodłączny bicz Simona Belmonta zyskał znaczącą wszechstronność w postaci możliwości ataku w ośmiu kierunkach. Zadawanie obrażeń po skosie wiele razy uratowało mi skórę, a sprytny gracz ułatwi sobie rozgrywkę, jeśli tylko opanuje sztukę władania tym orężem. Dodatkowym atutem tej broni jest możliwość używania jej jako haka w wyznaczonych punktach, co pozwala rozbujać się bohaterowi, aby ten niczym Tarzan na lianie przedostał się w trudno dostępne miejsca. Pogromca wampirów może użyć również bicza jako tarczy – wyczucie właściwego momentu pozwoli odbić nadlatujące pociski – o tym, jak bardzo przydatna jest to umiejętność, przekonałem się  podczas walki ze Śmiercią. Do dyspozycji mamy jeszcze broń drugorzędną taką jak topór, nóż czy wodę święconą. Zapasy broni i jedzenia zdobywa się tak samo, jak we wcześniejszych częściach - poprzez niszczenie świeczników i rozwalanie ścian.
 
Super Castlevania IV (Poziom 4-3)
Etap z obracającym się tunelem napędzany jest przez Mode 7, sprzętowy tryb graficzny SNES-a.

Możliwości techniczne SNES-a pozwoliły deweloperom z Konami zaprojektować jeszcze bardziej zróżnicowane i angażujące poziomy. Droga do zamku Drakuli prowadzi przez ruiny, lasy, jaskinie, wodospady i rwące rzeki, a wszystko to okraszone jest żywą paletą kolorów. Wykorzystano sprzętowy tryb (Mode 7) do stworzenia obracającego się tunelu, co podobno u niektórych graczy wywoływało nudności. Do zaliczenia czeka w sumie jedenaście etapów podzielonych na mniejsze sekcje. Mocną stroną tej produkcji są projekty potworów i bossów. Poza wspomnianymi meduzami będziemy mieli okazję spotkać szkielety, ghule, nietoperze (równie upierdliwe, co latające meduzy), goniące trumny, tańczące duchy w sali balowej i wiele, wiele innych osobników pragnących uprzyjemnić nam pobyt u króla wampirów.
 
Super Castlevania IV (Poziom 3-3)
Atak w ośmiu kierunkach pozwala w mig rozprawić się z wieloma przeciwnikami na ekranie. Ta mechanika czyni też grę bardziej przystępną w porównaniu do poprzednich części.
 
Posępny i sugestywny klimat podkręca oprawa audio. Castlevania zawsze słynęła z niezapomnianych ścieżek dźwiękowych i nie inaczej jest w tym przypadku. Już na samym początku gra wprowadzi Was w odpowiedni nastrój, gdy będziecie spoglądać na spowity we mgle grobowiec Drakuli.  Nawet po latach te niepokojące dźwięki mogą przyprawić o gęsią skórkę. Jest mrocznie, momentami wręcz psychodelicznie. Nie mogło zabraknąć dźwięków organów, pianina i tego charakterystycznego basu, jaki generuje układ dźwiękowy SNES-a. W aspekcie oprawy muzycznej Masanori Adachi i Taro Kudou wykonali świetną robotę, wyciskając wszystko, co się dało z szesnastobitowej konsoli od Nintendo.
 
Super Castlevania IV (Poziom 7-2)
Broń dystansowa pozwala Simonowi atakować przeciwników z bezpiecznej odległości.
 
Po pierwszym przejściu tego tytułu pomyślałem sobie: „cholera, jakie to było trudne”, ale  już za drugim podejściem poszło mi o wiele sprawniej. Chociaż Super Castlevania IV jest wymagającą produkcją, to jednak jestem skłonny polecić ten tytuł osobom, które z klasycznymi Castlevaniami styczności nigdy nie miały. Pierwsza połowa gry jest stosunkowo łatwa i pozwala w miarę bezboleśnie oswoić się z pułapkami i niebezpieczeństwami czyhającymi na drodze. Weterani raczej nie powinni nabrać się na stare sztuczki w postaci spadających żyrandoli, zapadni czy nadlatujących niespodziewanie nietoperzy. Problemy zaczynają się w późniejszych etapach gry, gdzie trzeba wykazać się już większą ostrożnością i cierpliwością. Niektórych graczy może zaskoczyć fakt, że nie są zapamiętywane wcześniejsze sekcje w lokacjach np. jeśli wchodzimy po schodach do góry do następnej sekcji i spadniemy z niej w dół, to natychmiast zginiemy, zamiast spaść na platformę w pomieszczeniu na dole. Jakby tego było mało, kontakt z ostrymi kolcami pozbawia zwykle bohatera życia, a nie części energii. Prawdziwym wyzwaniem okazały się dla mnie walki z bossami w końcówce gry. Czasami potrzeba trochę szczęścia, bo przeciwnicy pojawiają się w losowych miejscach i trudno przewidzieć, w jaki sposób zaatakują. 
 
Super Castlevania IV (Poziom A-1)
Poruszanie się w wieży zegarowej utrudniają kręcące się w różne strony koła zębate.

W ramach kompilacji Castlevania Anniversary Collection Konami dodało opcje zapisu stanu gry w dowolnym momencie - niezwykle przydatne ułatwienie dla początkujących i mniej cierpliwych graczy. Miłośnicy retro mogą pobawić się ustawieniami wyświetlania obrazu pozwalającymi nałożyć filtr (scanlines) i dostosować proporcje ekranu. W kwestii optymalizacji portu na Switcha nie mam żadnych zastrzeżeń. Na ekipę M2 zawsze można liczyć i w tym przypadku również mamy do czynienia z udaną emulacją.

Super Castlevania IV (Poziom 4-1)
Czasami lepiej jest uciec na chwilę w bezpieczne miejsce i przeczekać atak, bo w przeciwnym wypadku nasz bohater może stać się pokarmem dla robaków albo... dla tej przerośniętej czachy.

Jeśli jesteście fanami wampirzej serii i z jakiegoś powodu przegapiliście jej wcześniejsze, klasyczne odsłony to pakujcie się czym prędzej i ruszajcie do Transylwanii. Super Castlevania IV to nie tylko solidna platformówka nawiązująca swoją stylistyką do filmów grozy.  Satysfakcjonujący model walki i zaskakujące pomysłowością projekty poziomów wraz z kapitalną ścieżką dźwiękową dostarczą Wam wyjątkowych wrażeń podczas rozgrywki.
 
Super Castlevania IV (Poziom 6-3)
W sali balowej Simon przemyka pomiędzy tańczącymi duchami.
 
Czwarta część przygód pogromcy wampirów ma swoje momenty i zapadające w pamięć miejscówki – na mnie wrażenie zrobiły te w zamku Drakuli: mieniący się złotem skarbiec, upiorna sala balowa i wieża zegarowa. Zdecydowanie jest to jedna z najlepszych liniowych odsłon Castlevanii, w której można poczuć ten mroczny klimat emanujący z zamczyska Drakuli. Nie łudźcie się jednak, że u kresu swojej wyprawy zabijecie żądnego krwi hrabiego – on się znowu kiedyś odrodzi, a Wy zatęsknicie za kolejnymi przygodami w wampirzym uniwersum.
 
Ocena:  9 / 10

 Żaber poleca - pieczęć jakości

| Nintendo Switch
Deweloper: Konami / M2
Wydawca: Konami
Plusy
  • Klimat
  • Jedenaście pomysłowo zaprojektowanych etapów
  • Ciekawe projekty przeciwników i bossów
  • Mroczna i sugestywna ścieżka dźwiękowa
  • Wymagające starcia z bossami
  • Wszechstronność głównej broni jaką jest bicz urozmaica rozgrywkę...
Minusy
  • ... czyniąc miejscami grę zbyt łatwą
  • brak wyboru kilku różnych dróg jest krokiem wstecz, a każde kolejne podejście wygląda tak samo

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza