Castlevania II: Belmont's Revenge (Switch) - recenzja

Castlevania II: Belmont's Revenge

Osiągnięcie pełnoletności zwykle wiąże się z upamiętnieniem tego wydarzenia. Syn Christophera Belmonta prawdopodobnie nigdy nie zapomni swojej „osiemnastki”, kiedy to ojciec przekazał mu tytuł łowcy wampirów. Ceremonia i świętowanie tej niepowtarzalnej okazji okazały się szansą dla Drakuli, który użył resztek swojej mocy, aby wykorzystać młodego Soleiyu do swych niecnych celów. Czy zrozpaczony ojciec ocali swojego syna od zguby i ponownie da nauczkę Królowi Wampirów? O tym, możecie się przekonać, jeśli sięgnięcie po jedną z perełek, jaka pierwotnie ukazała się w 1991 roku na kultowej przenośnej konsoli od Nintendo.

Game Boy pomimo swoich ograniczeń sprzętowych udowodnił, że jeśli się chce, to można z niego wycisnąć tyle, aby stworzyć rozbudowany tytuł, który będzie dorównywał rozgrywką produkcjom wydanym na stacjonarne konsole. Potwierdziły to The Legend of Zelda Link's Awakening, Super Mario Land 2: 6 Golden Coins, Metroid II: Return of Samus czy Donkey Kong, który swoją drogą okazał się dla mnie dużo lepszą grą niż jego wersja na NES-ie. Do tego zacnego grona należy także kieszonkowa odsłona wampirzej serii: Castlevania II: Belmont's Revenge.
 
Castlevania II: Belmont's Revenge (Plant Castle)
Żaber atakuje!
 
Zanim wgryzę się w przygody Christophera, wypadałoby wspomnieć o tym, skąd wzięła się dwójka w tytule. Jak się pewnie domyślacie Zemsta Belmontów nie jest pierwszą odsłoną serii wydaną na Game Boya. W 1989 roku światło dzienne ujrzała Castlevania: The Adventure  - niezbyt dobrze dziś wspominana za sprawą topornego sterowania i mozolnego tempa rozgrywki. Prawdopodobnie był to swego rodzaju poligon doświadczalny dla programistów z Konami, którzy jak się później okazało, potrafili wyciągnąć wnioski i doskonale wiedzieli, co trzeba poprawić podczas prac nad Belmont’s Revenge.
 
Castlevania II: Belmont's Revenge (Dracula's Castle)
Jedna z niewielu scenek dialogowych, jakie uświadczymy w grze.
 
Twórcy postanowili trochę poeksperymentować z formułą i zmienić strukturę gry, rezygnując z liniowej progresji na rzecz wyboru na początku jednej z czterech lokacji. Belmont's Revenge przypomina mi pod tym względem gry z Mega Manem, ale podobieństw do serii od Capcomu można doszukać się tutaj więcej. Wystarczy rzucić okiem na projekty poziomów, które bardziej kojarzą mi się z klasycznymi przygodami niebieskiego robota niż z Castlevanią z NES-a. Więcej tutaj uświadczymy sekcji platformowych z ruchomymi obiektami takimi jak śmiercionośne kolce czy poruszające się w różne strony liny wymagające od gracza małpiej zręczności. Po pokonaniu czterech strażników odblokowana zostanie ostatnia lokacja (Zamek Drakuli) nieco bardziej rozbudowana, bo podzielona na trzy podetapy. Wybór etapu, od jakiego zaczniemy swoją przygodę, nie ma żadnego znaczenia. Poziom trudności w każdym z czterech zamków jest mniej więcej podobny. 
 
Castlevania II: Belmont's Revenge (Stage Select Screen)
Pierwsze cztery etapy (zamki) można ukończyć w dowolnej kolejności.
 
Podstawową bronią pogromcy wampirów jest tradycyjnie niezawodny bicz, który można ulepszyć, zbierając kryształowe kule. W pełni wzmocniona broń  dodatkowo ciska ogniste kule w przeciwników. Nieodłączny element rozgrywki, jakim jest rozbijanie świeczników rozsianych w komnatach zamków, wiąże się ze zdobyciem wielu przydatnych w walce przedmiotów. Dostępne bronie pomocnicze takie jak topory czy woda święcona znacznie ułatwiają starcia z bossami.
 
Castlevania II: Belmont's Revenge (Rock Castle)
Nie mogło zabraknąć takich „atrakcji” jak ruchome platformy z kolcami.
 
Przenośna Castlevania, choć miejscami nieco uproszczona w stosunku do swoich stacjonarnych odsłon może pochwalić się zróżnicowanymi lokacjami, z których każda ma swój wyraźny motyw przewodni, podkreślony przez tło na drugim planie np. będąc w otoczonym zielenią zamku, można podziwiać w oddali rośliny, których kwiaty rozwijają się za każdym razem, gdy obok nich przechodzimy. Jak na możliwości Game Boya animacja głównego bohatera jest bardzo płynna, a sterowanie responsywne. Modele postaci i potworów są szczegółowe i rozpoznawalne. W kwestii oprawy graficznej trudno cokolwiek temu tytułowi zarzucić.

Castlevania II: Belmont's Revenge (Angel Mummy)
Walki z bossami należą do najbardziej ekscytujących momentów w całej grze i są zróżnicowane. Twórcy postarali się o to, aby każdy taki przeciwnik czymś innym Was zaskoczył.
 
Podobnie jest z oprawą audio, chociaż mam wrażenie, że Hidehiro Funauchi (船内 秀浩) odpowiedzialny za napisanie muzyki do Belmont's Revenge przeszedł samego siebie i wycisnął z Game Boya wszystko, co tylko się dało. Utwory wpadają w ucho i są na tyle dobre, że zasługują na nowoczesne aranżacje. Wierzcie mi lub nie, ale ubijanie sługusów Drakuli w towarzystwie tak dobrej (jak na możliwości Game Boya) ścieżki dźwiękowej to sama przyjemność.
 
Castlevania II: Belmont's Revenge (Rock Castle)
Kto zgasił światło?!
 
Belmont's Revenge nie jest w żadnym wypadku rewolucją w kwestii rozgrywki, ale to nie znaczy, że twórcom zabrakło kreatywności. W jednym z zamków, komnaty co pewien czas pogrążają się w ciemności, a nieruchomi wcześniej wrogowie zaczynają atakować. Jeśli nie zapamiętamy układu pomieszczenia, to jest niemal pewne, że spadniemy w przepaść, która nie jest widoczna w mroku. Podobały mi się również walki z bossami, twórcy postarali się o to, aby każda z nich czymś innym się wyróżniała. Jedyne, do czego bym się przyczepił to finałowe starcie z Królem Wampirów. Zastosowano tutaj tani chwyt polegający na tym, że Dracula porusza się według określonego schematu, który trzeba zapamiętać. Jego atak wypełnia ekran pociskami zadającymi duże obrażenia. Uniknąć ich można jedynie stojąc w określonych miejscach - to właśnie te strategiczne punkty gracz musi zapamiętać. Na nic Wasz refleks i doskonalone umiejętności, liczy się tylko i wyłącznie pamięć, co według mnie jest słabe. Nie jest to problem występujący tylko w Belmont's Revenge. Wiele starszych gier ma zepsute finałowe starcia z bossami. Podejrzewam, że deweloperzy mieli dobre chęci, chcąc wywołać u gracza poczucie ogromnego wyzwania, jednak nie do końca im to wyszło.
 
Castlevania II: Belmont's Revenge (Cloud Castle)
W ustawieniach wyświetlania można wybrać z jeden z kilku dostępnych filtrów graficznych np. Dot Matrix imitujący zielony ekran Game Boya.

Konami wydało Castlevania II: Belmont's Revenge na Switcha w ramach jubileuszowej kolekcji Castlevania Anniversary Collection. Podobnie jak w innych grach serii wchodzących w skład tej kompilacji dodano kilka usprawnień czyniących rozgrywkę mniej frustrującą. Poza możliwością zapisu gry w dowolnym momencie dostępne są różne filtry graficzne. Jeden z nich imituje zielony ekran Game Boya, co powinni docenić fani retro. 

Castlevania II: Belmont's Revenge (Dracula's Castle)
Oprawa graficzna jak na możliwości Game Boya imponuje detalami na drugim planie, a tak przy okazji, w tej lokacji w tle przygrywa naprawdę niezły kawałek.
 
Kontynuacja przygód Christophera Belmonta to bez wątpienia jedna z udanych odsłon Castlevanii. Konami udowodniło, że nawet na monochromatycznym ekranie Game Boya można uchwycić cząstkę tej magii i atmosferę, jaką znamy z klasycznych części wydanych na stacjonarne konsole. Gra jest bardzo krótka. Na upartego można ją ukończyć na jednym posiedzeniu - jeśli będziecie mieli tyle cierpliwości, aby rozprawić się z Drakulą w finałowym starciu. Nie ulega wątpliwości, że to jeden z tych tytułów w bibliotece Game Boya, który zdecydowanie warto poznać. Pomimo ponad trzydziestu lat na karku nadal nieźle się trzyma, zachwycając pomysłowo zaprojektowanymi poziomami i imponującą ścieżką dźwiękową.

Ocena:  8 / 10

 Żaber poleca - pieczęć jakości

| Nintendo Switch
Deweloper: Konami / M2
Wydawca: Konami
Plusy
  • Ciekawe projekty poziomów z motywem przewodnim
  • Oprawa graficzna i płynna animacja
  • Ścieżka dźwiękowa wymiata jak na możliwości Game Boya!
  • Wymagający poziom trudności
  • Responsywne sterowanie
  • Możliwość ulepszania głównej broni
Minusy
  • Krótka
  • Frustrujące finałowe starcie z Drakulą, które pozostawia po sobie zawód zamiast satysfakcji

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza