LOST EPIC (Switch) - recenzja

LOST EPIC

Jednym z moich ulubionych rytuałów jest przeglądanie przy porannej kawie nowości, jakie pojawiły się w eShopie. Często warte uwagi tytuły od mało znanych deweloperów giną w natłoku dużych premier. Produkcja od małego japońskiego studia, budząca skojarzenia swoją stylistyką z twórczością Vanillaware natychmiast wpadła mi w oko i pochłonęła mnie na ponad pięćdziesiąt godzin.

LOST EPIC to klasyczna, szybka metroidivania z naciskiem na rozwój bohatera i ulepszanie oręża. W grze wcielamy się w rycerza, którego zadaniem będzie zgładzenie sześciu bogów zagrażających egzystencji pozostałych przy życiu ludzi. Fabuła jest do bólu sztampowa i raczej szybko o niej zapomnicie, gdy rzucicie się w wir rozgrywki. Siła tej gry nie tkwi w narracji, lecz w sprawnym połączeniu różnych elementów i mechanik, co w rezultacie przełożyło się na wiele długich godzin spędzonych z tym tytułem.
 
LOST EPIC (The Frontier)
Zabójcze kombinacje ciosów wyglądające niezwykle efektownie na ekranie potrafią znacznie uszczuplić pasek energii przeciwnika.
 
Jeśli gustujecie w slasherach, w których nie brakuje toczonych w szybkim tempie walk przepełnionych efektownymi kombinacjami ciosów, to w grze od ekipy One Or Eight atrakcji dla Was nie zabraknie. Do dyspozycji mamy lekkie i mocniejsze ataki z możliwością uniku i blokowania. Wszystkich przeciwników (nawet bossów) można chwilowo ogłuszyć, co pozwala zadać im mocniejsze obrażenia. Zaatakowanie wroga od tyłu jest dodatkowo premiowane. Wraz ze zdobywaniem nowych broni uczymy się przydatnych w walce umiejętności. 
 
LOST EPIC (Ekran ze statystykami)
Podoba mi się pomysł z możliwością stworzenia dwóch niezależnych od siebie zestawów uzbrojenia wraz z umiejętnościami specjalnymi, które można przełączać szybko w locie.
 
Oręż podzielony jest na trzy klasy (broń lekka, ciężka i dystansowa). Broń ulepszamy, nie tylko podnosząc jej poziom i statystyki. Zdobyte miecze czy łuki można ewoluować, tworząc ich nowe, potężniejsze odpowiedniki. Ponadto możemy uzbroić naszego rycerza w broń pomocniczą, z dodatkowymi umiejętnościami, co pozwala tworzyć i testować w boju ich różne kombinacje. Twórcy dali możliwość stworzenia dwóch niezależnych od siebie zestawów uzbrojenia wraz z umiejętnościami specjalnymi, które możemy przełączać szybko w locie. Okazało się to bardzo przydatne podczas walk z bossami, gdzie mogłem używać na przemian miecza i broni dystansowej.
 
LOST EPIC (Mount Harrtyl - Altar of the Gods)
Projekty bossów robią wrażenie, a walka z nimi bez odpowiedniego przygotowania może zakończyć się tragicznie dla naszego bohatera.
 
Czerwone kryształy zwane animą wypadające po pokonanych przeciwnikach stanowią walutę w grze, za którą będziemy mogli stworzyć broń, przedmioty oraz podnieść poziom doświadczenia. Każdy awans na wyższy poziom wiąże się z przyznaniem jednego punktu umiejętności (SP), który będzie można zainwestować w ulepszenie w jednym z wielu stopniowo odblokowywanych drzewek umiejętności. Wzorem metroidvanii niektóre ulepszenia pozwolą Wam odkryć niedostępne wcześniej  obszary, dzięki umiejętnościom umożliwiającym np. oddychanie pod wodą czy wykonywanie potężnych ataków zdolnych nawet do burzenia niektórych ścian.
 
LOST EPIC (Soaring Wall)
Przeciwnicy w tańcu się nie patyczkują i jak trzeba, potrafią nieźle przywalić.
 
Twórcy zatroszczyli się o to, aby gracz nie narzekał na nudę i miał pełne ręce roboty, dodając mnóstwo zadań pobocznych. Warto je wykonywać, bo to właśnie od naszego zaangażowania będzie zależeć, jakie ujrzymy zakończenie. Wykonywanie dodatkowych zadań wiąże się również z kuszącymi nagrodami w postaci sporej ilości animy czy materiałów potrzebnych do wykucia bądź ulepszenia broni. W każdej z sześciu krain znajdują się opcjonalne do odwiedzenia lokacje zwane labiryntami. Zbadanie ich i wypełnienie związanego z nimi zadania często stwarza też okazję do nauczenia się nowych przydatnych umiejętności. 
 
LOST EPIC (Lake Pelgrand)
Malownicze Jezioro Pelgrand zamieszkuje gigantyczna bestia.

Wymagające walki z bossami czy eksploracja obszarów najeżonych groźnymi przeciwnikami szczególnie w późniejszej fazie gry wymagają odpowiedniego przygotowania. Można na pewien czas odpocząć od walki, zajmując się innymi aktywnościami. Gotowanie, sadzenie roślin, czy wędkowanie pomogą nam zapewnić zapasy eliksirów leczniczych i potraw. Przepisy na potrawy porozsiewane są w wielu miejscach, ale warto metodą prób i błędów spróbować odkryć samemu recepturę, tym bardziej że niektóre dania zapewniają różne dodatkowe efekty wzmacniające.
 
LOST EPIC (Mount Harrtyl)
Dziś szef kuchni poleca gulasz ze złowionego w pobliskim stawie łososia.
 
LOST EPIC nie kryje inspiracji wieloma kultowymi tytułami. Ginąc w walce, tracimy całą uzbieraną i niewykorzystaną animę, a więc i zdobyte doświadczenie. Wzorem serii Dark Souls pozostawione kryształy możemy odzyskać w miejscu, w którym ostatnio zginęliśmy. Jest też przedmiot, który pozwala przywoływać innych graczy do pomocy, jednak nigdy nie miałem potrzeby, aby z tego korzystać.
 
LOST EPIC (The Frontier)
W świecie LOST EPIC nieraz przyjdzie Wam się zmierzyć z pustoszącymi okolicę smokami.

Pod względem oprawy graficznej przygody pogromcy bogów skojarzyły mi się z takimi tytułami od Vanillaware jak Dragon's Crown, Muramasa: The Demon Blade czy Odin Sphere. Każda z odwiedzonych krain urzeka odrębnym klimatem i pieczołowicie narysowanymi lokacjami z charakterystyczną paletą barw. Nie zabraknie mrocznych, obskurnych miejscówek, do których nie docierają promienie słońca. Za projekty postaci odpowiada japońska artystka o pseudonimie Namie (Fate/Grand Order, Arknights, Azur Lane). Płynne animacje głównego bohatera i wrogów oraz efekty specjalne podczas starć to uczta dla oczu. Podobał mi się efekt przybliżenia podczas wykonywania dewastującego ataku na ogłuszonym serią ciosów przeciwniku. Bossowie i ci nieco bardziej dopakowani oponenci potrafią nawet zająć sporą powierzchnię ekranu, a same walki są niezwykle szybkie i ekscytujące. Pomimo że czasami na ekranie może być tłoczno od nacierających z różnych stron wrogów, to gra nie zwalnia ani na moment. Duży plus dla deweloperów za wzorową optymalizację tego tytułu dla Switcha. Bez względu na to, czy gramy na TV, czy w trybie przenośnym możemy cieszyć się płynną rozgrywką w 60 klatkach na sekundę. Ścieżka dźwiękowa niczym szczególnym mnie nie porwała. Żaden z utworów nie wpadł mi w ucho, ale też nie przeszkadzał podczas rozgrywki. Dialogi mówione dostępne są tylko w języku japońskim.
 
LOST EPIC (House of Salvation)
LOST EPIC urzeka przepięknymi i różnorodnymi lokacjami. Jedną z moich ulubionych jest rezydencja położona w śnieżnej krainie.
 
Na standardowym poziomie trudności gra od pewnego momentu potrafi dać w kość i bez grindu się nie obejdzie. Szukanie przepisów na stworzenie potężniejszych broni, czy zbieranie animy na ich ulepszanie może okazać się na dłuższą metę nużące – tym bardziej, gdy już zobaczymy wszystkie cztery zakończenia, zaliczymy dodatkową zawartość i zrobimy 100% mapy. Na szczęście dla tych, którzy uwielbiają dopieszczać build swoich postaci twórcy przygotowali dodatkową lokację do odblokowania podzieloną na piętra, w której możemy zebrać ogromną ilość punktów doświadczenia i jeszcze długo po skończeniu gry rozwijać swoją postać i jej ekwipunek. Po odblokowaniu zakończenia A, które można potraktować jako true ending, w menu głównym dostępna będzie opcja Nowej Gry+, w której zachowujemy wszystko to, co do tej pory zdobyliśmy. Przy każdym następnym podejściu w tym trybie poziom trudności zostaje stopniowo zwiększany.
 
LOST EPIC (Underworld)
Nie zabraknie mrocznych miejscówek zamieszkiwanych przez potężne potwory.
 
LOST EPIC przykuła mnie na wiele długich godzin do ekranu Switcha za sprawą eksploracji tego ciemiężonego przez okrutne bóstwa pięknego świata i przemyślanego, szybkiego systemu walki z rozbudowanymi możliwościami rozwoju bohatera i ulepszania broni. To jedna z tych gier, która, pomimo sztampowej fabuły broni się dającą wiele frajdy rozgrywką. Zabrakło jednak jej własnej tożsamości, czegoś, co wyróżniałoby ją na tle innych podobnych jej produkcji, przez co z czasem ubijanie tych samych potworów staje się monotonne i powtarzalne – szczególnie wtedy, gdy chcemy wycisnąć z tego tytułu ostatnie soki.
 
Ocena:  7.5 / 10
| Nintendo Switch
Deweloper: Team EARTH WARS
Wydawca: oneoreight   
Plusy
  • Rozbudowany system walki i rozwoju postaci
  • Przepięknie wyglądające lokacje, płynna animacja
  • Świetna optymalizacja, gra działa płynnie w 60 klatkach na sekundę.
  • Różnorodni przeciwnicy
  • Cztery zakończenia
  • Dodatkowe aktywności i zadania poboczne urozmaicające rozgrywkę
  • Zawartość dodatkowa, opcja Nowa Gra+
Minusy
  • Sztampowa fabuła, o której szybko zapomnicie
  • Na tle podobnych jej produkcji niczym szczególnym się nie wyróżnia
  • Na standardowym poziomie trudności nie obejdzie się bez mozolnego grindu
  • Pomimo ogromnych możliwości rozwoju postaci i ulepszania oręża rozgrywka z biegiem czasu staje się monotonna

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza