Planet of Lana (Xbox) - recenzja

Planet of Lana
 

Tętniąca życiem i skąpana w soczystej zieleni zamieszkiwana przez tytułową bohaterkę planeta stała się jednym z moich ulubionych wirtualnych miejsc, pozwalając mi na chwilę odprężyć się  i zapomnieć o wszystkim dookoła. Skojarzenia z takimi znanymi tytułami jak Another World, The Last Guardian czy Limbo zapowiadały pełną tajemnic, niezapomnianą przygodę.

Oszczędnie opowiadane historie mają to do siebie, że dają duże pole do popisu odbiorcy, który może przedstawione wydarzenia zinterpretować po swojemu. Wzorem gier Fumito Uedy (ICO, Shadow of the Colossus) dostajemy zakodowaną fabułę ze szczątkowo i subtelnie podanymi wskazówkami, a resztę dopowiedzieć musimy już sobie sami. Tempo i styl rozgrywki przypomina mi trochę wspomniany The Last Guardian. Planet of Lana od pierwszych chwil buduje nastrój, przenosząc gracza do malowniczego miejsca przypominającego krajobrazem rajską wyspę, której mieszkańcy wiodą spokojne życie w harmonii z naturą. Ten sielankowy obraz przerywa niespodziewana inwazja obcych w postaci budzących grozę maszyn siejących dookoła spustoszenie. Bezwzględni najeźdźcy porywają Elo, siostrę bohaterki wraz z pozostałymi mieszkańcami wioski. Samotna Lana udaje się w niebezpieczną podróż, aby odnaleźć uprowadzoną Elo. Wkrótce dołącza do niej małe stworzenie przypominające na pierwszy rzut oka kota o imieniu Mui – nawet radośnie mruczy, gdy go pogłaskamy. Rodząca się między tą dwójką więź przypomniała mi trochę relację między protagonistą a Trico z The Last Guardian, ale nie odczułem jej tutaj w takim stopniu, jak w grze Fumito Uedy.
 
Planet of Lana - Chapter 1: Home
Nic nie zapowiadało, że ta sielska atmosfera wkrótce zostanie zakłócona.
 
W kwestii rozgrywki Planet of Lana to dwuwymiarowa platformówka z elementami skradanki, w której twórcy położyli nacisk na rozwiązywanie różnych, stosunkowo prostych zagadek środowiskowych. Taka kombinacja stanowi dobry fundament pod zbudowanie silnej narracji, co ekipie ze szwedzkiego studia Wishfully Studios wyszło bardzo dobrze. Jak pewnie domyślacie się, kluczową rolę w samej rozgrywce będzie odgrywała współpraca pomiędzy Laną i Mui. Ta sympatyczna dwójka będzie sobie nawzajem pomagać, pokonując kolejne przeszkody, aby zwykle dotrzeć do niedostępnych miejsc i pchnąć fabułę dalej do przodu. Jeśli chodzi o same łamigłówki, to niczego odkrywczego tutaj nie uświadczycie. Raz trzeba będzie w odpowiednim miejscu ustawić skrzynię, innym razem przejąć kontrolę nad wrogą maszyną i przekuć to na swoją korzyść.
 
Planet of Lana - Chapter 9: The Turning Tide
Lana jako jedyna zdołała uciec przed najeźdźcami. Teraz musi uratować siostrę i pozostałych mieszkańców wioski.
 
Poza samymi zagadkami logicznymi, które stanowią trzon rozgrywki, pochwalić muszę deweloperów za całkiem udane zaimplementowanie mechaniki skradania się. Ukrywanie się w wysokiej trawie wprowadza wiele napiętych sytuacji do tej pozornie bezstresowej gry. Prowokowanie przeciwników w celu odwrócenia ich uwagi też jest jakimś wyjściem z wydającej się na początku beznadziejnej sytuacji. Z czasem dochodzą nowe umiejętności jak np. zahipnotyzowanie wroga przez Mui, co daje nowe możliwości rozprawiania się z niektórymi nieprzyjaźnie nastawionymi stworami.
 
Planet of Lana -  Chapter 10: The Desert
Mui towarzyszy nam przez większą część czasu spędzonego z grą. Wydając mu proste polecenia, zawsze możemy liczyć na jego pomoc.
 
Odskocznią od rozwiązywania zagadek czy ukrywania się przed tajemniczymi najeźdźcami z kosmosu są krótkie chwile w grze nadające jej filmowego charakteru, ale w odróżnieniu od scenek przerywnikowych pozwalają wciąż mieć pełną kontrolę na Laną np. przemykanie pomiędzy potężnymi kroczącymi maszynami czy ten magiczny moment, w którym Lana biegnie za Mui, a w tle wschodzi słońce.
 
Planet of Lana - Chapter 9: The Turning Tide
Gigantyczne roboty pojawiły się niepodziewanie, siejąc postrach wśród pokojowo nastawionych mieszkańców planety.
 
Planet of Lana urzeka oprawą wizualną od samego początku, ale żaden screen nie odda tego, jak ten świat prezentuje się w ruchu. Akwarelowe tła jeszcze bardziej podbijają ten bajkowy klimat, jednak nie wszystkie lokacje wyglądają tak imponująco. Wnętrza jaskiń oraz inne okryte mrokiem pomieszczenia nie robią już takiego wrażenia i prezentują się raczej przeciętnie. Jednym z rozdziałów, który urzekł mnie klimatem, był ten odnoszący się do przeszłości planety. Jest w tych lokacjach coś, co doświadczyłem przemierzając świat NieR Replicant, a samo odkrywanie sekretów tych zapomnianych miejsc i łączenie faktów sprawiło mi niemałą frajdę. Podobały mi się projekty robotów upodobnionych do pająków, a niektóre żywe stworzenia budziły we mnie skojarzenia z tymi pojawiającymi się w Another World. Jest w tej grze pewien powiew nostalgii i czuć tutaj inspirację wieloma znanymi tytułami nastawionymi silnie na narrację.  
 
Planet of Lana - Chapter 9: The Turning Tide
Nasz mały towarzysz nie przepada za wodą, więc czasami trzeba mu pomóc w przeprawie na drugi brzeg.

W tym wpisie pojawiło się dużo porównań do The Last Guardian – nie bez powodu, bo obie produkcje na swój sposób są bardzo do siebie podobne. Wspólnym mianownikiem jest również ścieżka dźwiękowa. Takeshi Furukawa (The Last Guardian, GoldenEye 007) swoimi kompozycjami podkreślił tajemniczą atmosferę tego świata, a segmenty ze skradaniem się wzbogacone zostały o motywy podkręcające napięcie. Utwór towarzyszący scenie pościgu na pustyni udowodnił, że dla takich momentów warto było sięgnąć po Planet Of Lana. Muzyka niewątpliwie jest mocną stroną tej produkcji.
 
Planet of Lana - Chapter 11: The Oasis
Scena pościgu na pustyni to jeden z moich ulubionych momentów w grze.
 
Tajemnicza i angażująca historia, fantastyczna oprawa wizualna oraz solidna ścieżka dźwiękowa – wydawać by się mogło, że Planet of Lana ma wszelkie zadatki na to, aby stać się hitem, ale jednak czegoś w niej zabrakło. Przede wszystkim, jeśli chodzi o samą rozgrywkę, nie oferuje niczego, co widzielibyśmy niezliczone ilości razy w innych, nastawionych na rozwiązywanie zagadek logicznych produkcjach.  Zabrakło mi tutaj elementu zaskoczenia, tej przysłowiowej kropki nad „i”, która wyróżniałaby ten tytuł z tłumu podobnych jemu produkcji. Nie zrozumcie mnie źle – to nie jest w żadnym wypadku zła gra, ale wiele rzeczy w aspekcie rozgrywki potraktowano tutaj powierzchownie, opierając się tylko na dobrze znanych schematach i stosunkowo prostych mechanikach.
 
Planet of Lana - Chapter 9: The Turning Tide
W niektórych lokacjach znajdują się dobrze ukryte świątynie. Każda z nich skrywa fragment tajemnicy przybliżający nas do poznania przeszłości planety i jej mieszkańców.
 
Z perspektywy niedzielnego gracza przygody Lany mogą okazać się atrakcyjne, bo zarówno same łamigłówki, jak i sekcje platformowe do trudnych nie należą, ale weterani mogą odczuć spory niedosyt - tym bardziej że sama gra jest dosyć krótka. Na upartego można spokojnie zaliczyć ją w jeden dzień. Złośliwi mogą powiedzieć, że to ładnie wykonany indyk bez bogatego wnętrza i coś w tym jest. Planet of Lana jest jak letnia bryza kołysząca zielone liście na błękitnym niebie, pozwalająca na chwilę odpłynąć i przeżyć krótkie, aczkolwiek ulotne doświadczenie - jeśli tak podejdziecie do tego tytułu, to z pewnością będziecie dobrze się bawić przez te kilka godzin.

Ocena:  7.5 / 10
| Xbox
Deweloper: Wishfully Studios
Wydawca: Thunderful Publishing
Plusy
  • Podana oszczędnie pełna tajemnic historia
  • Przepięknie wyglądające lokacje, płynna animacja
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Rozwiązywanie zagadek z małym Mui daje dużo frajdy
  • Udane połączenie łamigłówek ze skradaniem się
Minusy
  • Pod względem rozgrywki niczym szczególnym się nie wyróżnia
  • Większość zagadek jest prosta i powtarzalna
  • Niektóre z lokacji (szczególnie te pod koniec gry) wyglądają dosyć przeciętnie
  • Krótkie i ulotne doświadczenie

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza