Nie znacie dnia ani godziny, kiedy niespodziewanie Małpi Król wskoczy przez okno Waszego pokoju i porwie Was w szalony wir swoich surrealistycznych przygód. W towarzystwie legendarnego, kamiennego małpiszona nie sposób się nudzić, gdy ten niemogący usiedzieć w miejscu co chwilę goni za kolejną zachcianką. Buntownik, żartowniś i specjalista od szerzenia chaosu stał się inspiracją dla wielu artystów. Komiksowa adaptacja słynnej chińskiej legendy w wykonaniu włoskiego duetu Silverio Pisu i Milo Manary przyprawiona szczyptą erotyki zaskoczyła mnie swoją wielowymiarowością i oczarowała iście spektakularną warstwą wizualną.
Sun Wukong to kultowa postać w mitologii chińskiej. Pojawiła się w wielu dziełach literackich, filmach i grach. Porywczy charakter i talent do pakowania się w tarapaty, a także skłonność do przeciwstawiania się dla zabawy wielkim władcom przysporzyły psotnej małpie wielu fanów. Akira Toriyama, tworząc Dragon Balla czerpał inspirację ze starożytnej chińskiej powieści spisanej przez Wu Ch’eng-ena (Wędrówka na Zachód), kształtując swojego protagonistę, Son Goku na podobieństwo Małpiego Króla. Milo Manara, włoski mistrz komiksu erotycznego pragnął natomiast swobodnie stworzyć własnego bohatera, odcinając się od jakichkolwiek zewnętrznych wpływów. Gdy otrzymał od siostry scenarzysty przywiezione z Chin, bogato ilustrowane wydanie Małpiego Króla, to będąc wówczas strasznie zarozumiałym, nawet go nie otworzył, twardo trzymając się swojej wizji adaptacji słynnej legendy.
Włoska wersja pradawnej powieści obfituje w wiele nawiązań do polityki i przemian społecznych w czasie, w którym ten komiks powstawał. Uważny czytelnik znajdzie tutaj dużo subtelnie podanych symboli i aluzji. Pod płaszczykiem opowieści o perypetiach Małpiego Króla nietrudno doszukać się politycznych sympatii twórców. Na początku lektury obawiałem się, czy takie pomieszanie mitologii wschodniej ze współczesnością może mieć negatywny wpływ na spójność tego dzieła, ale na szczęście tak się nie stało.
Nieśmiertelność nie wystarczyła rozkapryszonemu małpiszonowi. Tym razem zamarzył sobie o potężnej broni, stosownej dla jego magicznych mocy.
Dzięki tej drugiej warstwie nawiązującej do lat siedemdziesiątych dostajemy do rąk komiks ciekawy, ale z drugiej strony bardzo specyficzny, którego lektura może nie każdemu podejść. Wykorzystanie postaci nieugiętego kamiennego małpiszona jako alegorii do współczesnych konfliktów widać wyraźnie również w aspekcie wizualnym. Łatwo jednak stracić z oczu to, co istotne jest dla fabuły, gdy na pierwszym planie dominują kobiece piersi i jędrne pośladki będące znakiem rozpoznawczym włoskiego mistrza. Pomimo że golizny uświadczycie tutaj sporo, to jest ona podana subtelnie i ze smakiem — nie ma mowy o żadnych wulgarnych scenach.
Poza projektami kobiecych postaci, obok których nie sposób przejść obojętnie, zachwyca misternie wykreowany świat. Nie brakuje dużych paneli, gdzie dzieje się naprawdę wiele zarówno na pierwszym, jak i drugim planie. Podobały mi się sceny walki z udziałem niesfornego małpiszona, który dzięki zdobytej wiedzy może przybierać różne kształty. Rysunki są bardzo szczegółowe i dopracowane. Widać, że Manara włożył w swoją wizję Małpiego Króla mnóstwo pracy, a czarno biała kolorystyka komiksu bardzo dobrze wpisuje się w klimat pradawnej orientalnej opowieści. W dodatkach znajdziemy kilka prac mistrza, jak i również ocenzurowane i usunięte z ostatecznej wersji scenki.
Sięgając po ten album, zastanawiałem się, czy historia stworzona w 1976 roku przetrwała próbę czasu. Wizualnie nie ma się czego wstydzić, ale czy pod względem scenariusza jest równie dobrze? Złośliwi mogą powiedzieć, że Manarę kupuje się głównie dla podziwiania pięknych kobiet, a nie dla złożonego scenariusza. Pragnę jednak Was uspokoić, bo fabularnie Małpi Król daje radę. Silverio Pisu dołożył wszelkich starań, aby pomimo licznych nawiązań do ówczesnej sytuacji społeczno politycznej fabuła była spójna i wciągająca. Przygody psotnego małpiszona to nieustająca podróż w pogoni za coraz to bardziej wygórowanymi pragnieniami i oczekiwaniami. Gdy tylko stał się nieśmiertelny, zamarzyło mu się posiadanie potężnej broni. Nie wystarczyła mu nawet prestiżowa posada na dworze Nefrytowego Cesarza, któremu Małpi Król spędzał sen z powiek. W tej całej opowieści nie zabrakło wątków humorystycznych. W komiksie uświadczycie wiele scenek, które poprzez swoją absurdalność i niedorzeczność potrafią rozbawić i dla mnie jest to dużą zaletą tego albumu. Wyjątkowości komiksowej adaptacji przygód Małpiego Króla nadaje wspomniana wielowymiarowość. O ile na podstawowym poziomie historia nie jest zbyt skomplikowana, to szybko zauważycie, że jest tutaj pełno niedopowiedzeń i symboliki, co pozostawia pole do różnych interpretacji.
Sun Wukong opanował 72 transformacje i chętnie z nich korzysta podczas starć z demonami i cesarską armią.
Z perspektywy czasu Małpi Król w wykonaniu Manary i Pisu to również udana próba przemycenia do klasyki chińskiej literatury realiów społeczno politycznych, jakie panowały we Włoszech w latach siedemdziesiątych. Takie zderzenie mitologii wschodu z nowoczesnością okazało się dla mnie interesujące i świetnie zrealizowane od strony wizualnej.
Nefrytowy Cesarz wysyła do boju swoich najlepszych wojowników, aby raz na zawsze pozbyć się irytującego małpiszona.
Szalone przygody młodego małpiszona doprawione sporą dawką akcji, surrealizmu, humoru oraz szczyptą erotyki sprawiły, że włoska adaptacja słynnej chińskiej legendy okazała się dla mnie przyjemną, zaskakującą i zabawną lekturą. Swoją drogą jak tu nie lubić głównego bohatera, który nic sobie nie robi z ustalonego porządku świata, wprowadzając chaos i demolkę, gdzie tylko się pojawi.
Scenariusz: Silverio PisuRysunki: Milo ManaraWydawnictwo: Scream Comics
Liczba stron: 88
Format: 240 x 320 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Plusy
- Wielowymiarowa adaptacja prastarej chińskiej legendy pełna symboli i niedopowiedzeń
- Dopracowane i szczegółowe rysunki
- Humor
- Wydanie w dużym formacie i twardej oprawie
Minusy
- Wiele odwołań do polityki i ówczesnych poglądów twórców nie każdemu może przypaść do gustu
Prześlij komentarz