Ys Seven (PC) - recenzja

Ys Seven
 

Nie ulega wątpliwości, że biblioteka gier wydanych na PSP obfituje w wiele perełek, które z nostalgią wspominam, przywołując tamte chwile spędzone z przenośną konsolą od Sony. Jedną z nich jest siódma część przygód czerwonowłosego podróżnika, która doczekała się również wersji na PC. Pomimo że, port na komputery osobiste na pierwszy rzut oka prezentuje się, jakby został nadgryziony zębem czasu, to kolejna opowieść o losach młodego Adola Christina warta jest poznania.

Mniej więcej pół roku minęło od ostatniej przygody czerwonowłosego wojownika. Adol Christin wraz ze swoim wiernym towarzyszem Dogim ponownie wyruszyli w rejs, tym razem odwiedzając egzotyczne Królestwo Altago. Na szczęście obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek podczas podróży i protagonista nie został wyrzucony przez fale na brzeg. Jego talent do pakowania się w kłopoty dał jednak szybko znać o sobie, rzucając dwójkę podróżników w wir niezwykłej przygody. Po bliższym poznaniu stolicy Altago i jego mieszkańców gra nabrała rozpędu, a gdy w końcu wkroczyłem na równiny Altago Ys Seven pokazał swoje prawdziwe oblicze.
 
Ys Seven - Równiny Altago.
W Ys Seven często będziecie żonglować członkami drużyny. Praca zespołowa to podstawa w tej grze.
 
Gry z charakterystycznym logo Ys to gwarancja nie tylko przeżycia niezapomnianej przygody, ale przede wszystkim napakowana akcją i widowiskowymi starciami z bossami rozgrywka. Jeśli szukacie szybkiej i dynamicznej gry jRPG nastawionej na wartką akcję, to zdecydowanie warto „wgryźć się” w tę serię. Wróćmy jednak do siódmej odsłony przygód Adola Christina. Podobnie jak w poprzednich grach z serii nie zabraknie eksploracji tajemniczych ruin i niezwykłych miejsc naszpikowanych pułapkami, w których roi się od wszelkiej maści potworów. System walki jest prosty do opanowania, ale daje jednocześnie dużo możliwości, co czyni potyczki niezwykle angażującymi. Podstawowe ataki ładują wskaźnik umiejętności (punkty SP), które z czasem również rozwijamy. Kupując, zdobywając bądź wykuwając nowe bronie za zebrane surowce, nie tylko jesteśmy coraz to potężniejsi, ale poznajemy nowe zdolności przydatne na polu walki. 
 
Ys Seven - Świątynia Płomienia.
Zacięta walka z ognistym smokiem.
 
Twórcy położyli nacisk na pracę zespołową, co wymusza na graczu ciągłe żonglowanie członkami drużyny. Na przeciwników z mocnym pancerzem skuteczny będzie Dogi lub postać dzierżąca broń zadającą spore obrażenia. Podobnie jest z przeciwnikami atakującymi z powietrza, z którymi świetnie poradzi sobie członek drużyny wyspecjalizowany w walce dystansowej.  Jak się pewnie domyślacie, poza dwójką głównych bohaterów do drużyny dołączą również inne postacie, co jest ogromnym atutem tej produkcji. W sumie dziewięć grywalnych postaci, z których trzy możemy swobodnie przełączać w locie. Za każdym razem zawsze się cieszyłem, gdy do ekipy dołączył ktoś nowy i natychmiast testowałem w walce nowe umiejętności.
 
Ys Seven - Wąwóz Kylos. Adol spotyka Geisa.
W Ys Seven nie zabraknie starych znajomych.

Historia opowiedziana w Ys Seven okazała się dla mnie bardzo angażująca, a zwrot akcji związany z antagonistą to wisienka na torcie. Byłem autentycznie zaskoczony pod koniec gry i myślę, że dla takich momentów było warto poznać ten tytuł. Scenarzyści świetnie poradzili sobie z tempem fabuły, która mknie niczym jak rozpędzona lokomotywa. Tutaj nie ma czasu na nudę i odpoczynek. Akcja zmienia się jak w kalejdoskopie, a Adol wraz z drużyną odkrywa nowe, niezwykłe miejsca. Piękno tej gry tkwi w tych magicznych miejscówkach, które dają nam poczucie, że uczestniczymy w wielkiej przygodzie. Królestwo Altago kryje w sobie wiele malowniczych obszarów do zbadania i tę różnorodność udało się twórcom oddać wzorowo. Położona w górach miejscowość Kylos  czy ukryta pośród lasu wioska Shannoa urzekają swoim wyjątkowym klimatem i pozwalają na chwilę zrelaksować się i złapać oddech przed kolejnymi walkami. Każdy obszar ze względu na swoje położenie wprowadza nowe elementy do rozgrywki. Torowanie sobie drogi poprzez używanie specjalnych przedmiotów np. umożliwiających  stąpanie po ostrych kolcach czy dłuższe przebywanie pod wodą stanowi pewne urozmaicenie gry i wzorem metroidvanii pozwala nam dotrzeć do niedostępnych wcześniej miejsc.

Ys Seven - Pustynia Segram.
Mili Urdu - jeden z potężnych tytanów zamieszkujący pustynię Segram.

Jeśli będzie Wam mało atrakcji, to zawsze możecie oderwać się od głównego wątku i zająć się wykonywaniem jednego z dwudziestu zadań pobocznych. Questy w Ys Seven to nic nadzwyczajnego – typowa robota dla chłopca na posyłki, ale dzięki różnorodności zadań nie odczuwałem, żebym robił coś na siłę. Szukanie małych pikkardów czy emocjonujące walki z Tytanami nawet mi się podobały. Często za wykonywanie zadań pobocznych wynagradzany zostałem wartościowymi przedmiotami przydatnymi podczas walki, więc warto je podejmować i przy okazji podnieść poziom doświadczenia, co zwróci się z nawiązką podczas walk z bossami.
 
Ys Seven - Wioska Segram.
Drużyna dotarła do położonej pomiędzy piaskami pustyni osady Segram.
 
Będąc jeszcze przy bossach, to jest jeden z tych elementów gry, z jakich słynie seria Ys. Przeciwnicy tego kalibru są z reguły podstępni i mają w zanadrzu kilka nieprzyjemnych niespodzianek w postaci zdolności specjalnych. Rozpracowanie schematu ataków i czułych miejsc przeciwników oraz opanowanie sztuki uników jest kluczowe w tych starciach, szczególnie jeśli gracie na wyższych poziomach trudności.  Bossowie zwykle zajmują większą część ekranu, a same walki pompują adrenalinę, uwielbiam te momenty w grze.
 
Ys Seven - Świątynia Początku.
Val Klar, dwugłowy żółw i pierwszy boss grze, który przypomniał mi, za co kocham tę serię.
 
Ys Seven zadebiutował w Japonii w 2009 roku i został wydany na przenośną konsolę PSP. Trzy lata później ukazała się wersja na komputery osobiste, ale angielskie wydanie tego portu pojawiło się dopiero w 2017 roku na platformie Steam.  
 

Pomimo że wprowadzono kilka ulepszeń w porównaniu do pierwowzoru to jednak pod względem oprawy graficznej czuć, że mamy do czynienia z tytułem projektowanym pod handhelda. Niewyraźne, rozmazane tu i ówdzie tekstury lokacji kontrastujące z pięknymi porterami postaci podczas dialogów (co szczególnie kłuje w oczy na początku gry), sprawiają, że ta produkcja nie zestarzała się dobrze. W odróżnieniu od pierwotnej wersji w pecetowym porcie możemy cieszyć się rozgrywką w 60 klatkach na sekundę. Modele postaci, tekst i elementy interfejsu zostały podciągnięte do wysokiej rozdzielczości. W kwestii oprawy graficznej dało się wyczuć, że w porównaniu do Ys VI: The Ark Of Napishtim, budżet został nieco przycięty. W poprzedniej części gry każdy NPC - nawet taki niewiele wnoszący do fabuły miał swój unikalny portret, również podczas zakończenia pojawiało się dużo więcej grafik. W Ys Seven jest w tej kwestii po prostu biednie, co po ukończeniu gry pozostawiło lekki niedosyt.

 
Ys Seven - Osada Kylos.
Malownicze Kylos, położona wysoko w górach osada pełna wiatraków.
 
Seria Ys słynie z fantastycznych ścieżek dźwiękowych. Falcom Sound Team jdk to grupa bardzo utalentowanych muzyków, którzy wiedzą, jak poruszyć czułe struny gracza. Czasami miałem takie wrażenie, że osoby, które napisały muzykę do Ys Seven mają bardzo dobre wyczucie tego, jakie tło muzyczne powinno towarzyszyć tym niezwykłym miejscom, przez co dzięki muzyce dało się uchwycić ich wyjątkową atmosferę. Jeśli dotrzecie do wioski Kylos, będzie przemierzać Świątynię Wiatru czy odkryjecie Iskę, to zrozumiecie, o czym piszę. Nie mogło zabraknąć dynamicznych gitarowych brzmień podczas walk z bossami. Gdy po raz pierwszy usłyszałem kawałek „Vacant Interference” zagrzewający do walki z dwugłowym żółwiem to pomyślałem sobie - tego właśnie  mi było trzeba! Pomimo że utwory z Ys: The Oath in Felghana to wciąż dla mnie numer jeden, to jednak siódma odsłona nie ma się pod tym względem czego wstydzić, prezentując naprawdę wysoki poziom.
 
Ys Seven - Świątynia Wiatru.
Sigroon, wprawna łuczniczka, która bez problemu poradzi sobie z latającymi stworami.
 
Fani uniwersum Ys na pewno ucieszą się z  powracających postaci. Poza Dogim swoje pięć minut będzie miał Kapitan Ladoc. Pojawi się również konkurent czerwonowłosego szermierza, więc będzie naprawdę ciekawie. Od czasu do czasu przewiną się dialogi nawiązujące do wcześniejszych przygód i chociaż znajomość  poprzednich części nie jest wymagana, aby w pełni czerpać radość z gry, to jednak więcej wyłuska się z tego tytułu, znając uniwersum i ciesząc się tymi „smaczkami”. Poza starymi znajomymi pojawią się nowe twarze, a kilka z nich nawet dołączy do drużyny. Nowe postacie są wyraziste, a sam fakt, że pochodzą z różnych plemion Altago podkreśla ich odrębność.
 
Ys Seven - Altago.
Jak w każdej odsłonie gry tak i w Ys Seven nie mogło zabraknąć interesujących przedstawicielek płci pięknej.
 
W Królestwie Altago spędziłem ponad 50 godzin, ale czas ten można spokojnie zredukować o połowę, gdy skupicie się tylko na głównym wątku. Wiele godzin pochłania grind i wbicie osiągnięć, z których zostało mi jeszcze przejście gry na najwyższym poziomie trudności (Nightmare). Nie żałuję ani jednej minuty spędzonej z tą produkcją.
 
Ys Seven - Świątynia Ziemi.
Umiejętności specjalne świetnie sprawdzają się w starciu z bardziej wytrzymałymi przeciwnikami.
 
Ys Seven to jedna z najlepszych odsłon serii, która potwierdza, że Falcom wie, jak zrobić  grę RPG nastawioną na soczystą akcję, angażującą aż do samych napisów końcowych. Dynamiczny, bardzo szybki charakter rozgrywki i niezwykle ekscytujące walki z bossami to jest to, co najbardziej kocham w tej serii, nie wspominając o świetnej ścieżce dźwiękowej, która pokazuje pazur szczególnie podczas starć z bossami. W siódmą część przygód Adola Christina i Dogiego warto również zagrać ze względu na ciekawą i angażującą historię, w której dzięki utrzymaniu dobrego tempa narracji udało się uniknąć niepotrzebnych dłużyzn. Gdzieś pomiędzy wzruszającymi i wesołymi momentami pojawiają się filozoficzne zagadnienia na temat dokonywanych wyborów i ponoszonych konsekwencji co poniekąd podczas napisów końcowych skłoniło mnie do przemyśleń. Powróciłem z Altago z poczuciem  uczestniczenia w niezwykłej przygodzie i pewnie nie minie dużo czasu, zanim znowu zatęsknię za wyruszeniem w nieznane z czerwonowłosym wojownikiem.
 
Ocena:  9 / 10
Żaber poleca - pieczęć jakości
| PC Windows
Deweloper: Nihon Falcom
Wydawca: XSEED Games / Marvelous USA, Inc.   
Plusy
  • Wciągająca historia, która co chwilę zaskakuje czymś nowym i trzyma w napięciu do samego końca
  • Całkiem niebanalny pomysł na antagonistę
  • Powracające postacie drugoplanowe
  • Widowiskowe i emocjonujące walki z bossami
  • Dziewięć grywalnych postaci
  • System walki stawiający na specjalizacje, dzięki czemu każdy członek drużyny może wykazać się na polu walki
  • Rozgrywka w 60 klatkach na sekundę
  • Ścieżka dźwiękowa
Minusy
  • Usprawnienia graficzne mogły pójść znacznie dalej - rozmazane tekstury i mało szczegółowe niektóre lokacje sprawiły, że gra nie zestarzała się dobrze. 
  • Zakończenie pozostawia lekki niedosyt
  • Niektóre zadania poboczne

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza