Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Switch) - recenzja

Shadow Dancer: The Secret of Shinobi

Mam mnóstwo skojarzeń z latami osiemdziesiątymi. Wśród nich nie mogło zabraknąć wojowników ninja, którzy w tamtym okresie wyszli z cienia i rozpanoszyli się w szeroko pojętej popkulturze. Na fali ogromnej popularności powstało dużo filmów i gier z ich udziałem. SEGA wypuszczając wówczas wiele hitów na automaty, nie mogła przegapić takiej okazji i tak oto powstała legendarna seria gier z Joe Musashim, nieustraszonym wojownikiem z klanu Oboro.

Z pierwszą odsłoną (Shinobi) z 1987 roku po raz pierwszy zetknąłem się w salonach gier. Moją uwagę szczególnie przyciągnął wtedy etap bonusowy, w którym z widoku pierwszej osoby rzucało się shurikenami w nadbiegających wojowników ninja. Gdy kilka lat później stałem się szczęśliwym posiadaczem konsoli Mega Drive II miałem okazję zagrać w bezpośrednią kontynuację Shinobiego — Shadow Dancer: The Secret of Shinobi, ale ku mojemu zaskoczeniu ten tytuł przygotowany na domową konsolę znacznie różnił się od oryginału z automatów. Nie ulega wątpliwości, że zespół odpowiedzialny za przeniesienie Shadow Dancera na szesnastobitową konsolę miał wolną rękę w kwestii adaptacji, co zaowocowało zupełnie inną grą, śmiem twierdzić, że nawet lepszą niż arkadowy oryginał.
 
Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Stage 2-1)
Shadow Dancer to wciąż niesamowicie grywalny tytuł. Etap z mostem to jedna z moich ulubionych miejscówek w grze z towarzyszącym jej fantastycznym utworem podkręcającym tempo rozgrywki.
 
Po rozprawieniu się z przestępczą organizacją Neo Zeed, Joe Musashi udał się na zasłużony odpoczynek. Nie trzeba było jednak długo czekać, aż pojawi się nowe zagrożenie. Tym razem w tarapatach znalazł się uczeń głównego bohatera o imieniu Kato, próbujący uwolnić zakładników uprowadzonych przez grupę terrorystyczną znaną jako Union Lizard. Niestety, Kato został śmiertelnie ranny, pozostawiając po sobie psa Yamato, który będzie towarzyszył Joe w walce z niebezpiecznymi przeciwnikami.
 
Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Stage 2-2)
Wojownicy Ninja to najbardziej niebezpieczni i podstępni przeciwnicy w grze. Atakują często w licznych grupach, a ich atak ze skoku z przewrotem nie zawsze jest łatwy do uniknięcia.

Psi pomocnik jest niezastąpiony w wielu sytuacjach, a sama jego obecność znacząco urozmaica rozgrywkę. Wystarczy tylko przytrzymać przycisk ataku, aby Yamato unieszkodliwił pobliskiego wroga. W tym samym czasie będziemy mogli się zakraść i niczym przebiegły ninja wykończyć przeciwnika. Taka współpraca świetnie się sprawdza szczególnie w przypadku uzbrojonych strażników, strzelających z dystansu. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że nie możemy tylko i wyłącznie polegać na psim towarzyszu. Niektórzy wrogowie, uzbrojeni w ostrza mogą zranić Yamato, czyniąc go przez pewien czas niezdolnym do walki.
 
Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Stage 1-1)
Psi pomocnik jest niezastąpiony, gdy trzeba obezwładnić uzbrojonych strażników.

Przełożenie zręcznościowego modelu rozgrywki z automatów, w którym giniemy od jednego trafienia, wymusza na graczu dobrą znajomość zachowania poszczególnych przeciwników i układu poziomów. Na początku może wydawać się to irytujące, ale tak naprawdę tracimy życie tylko od trafienia śmiercionośną bronią. Jeśli przeciwnik  przypadkiem wpadnie na głównego bohatera, to ten zostanie tylko odepchnięty. Główna broń, jaką są shurikeny, ułatwia eliminowanie oponentów z dystansu, ale w ferworze walki często będziemy musieli sięgnąć po miecz, albo poczęstować znajdującego się blisko przeciwnika soczystym kopniakiem. W ostateczności możemy sięgnąć po asa w rękawie, czyli potężną magię Ninjutsu eliminującą wszystkich przeciwników na ekranie lub zadającą bossom dwa obrażenia.
 
Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Stage 1-3)
Użycie potężnej magii Ninjutsu prezentuje się niezwykle efektownie na ekranie.

Twórcy sporo uwagi poświęcili odpowiedniemu rozmieszczeniu przeciwników, co w połączeniu z projektami poziomów czyni rozgrywkę bardzo dynamiczną i często wymagającą. Skaczący w powietrzu zamaskowani wojownicy sami w sobie nie są problemem, ale jak jest ich dużo na ekranie, to konfrontacja z nimi w ograniczonej przestrzeni staje się prawdziwym wyzwaniem. Wykorzystanie otoczenia i odpowiednie ustawienie się są absolutnie kluczowe, aby przetrwać – szczególnie w późniejszych etapach.
 
Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Stage 3-1)
Podstawową bronią głównego bohatera są shurikeny, ale w starciach z bliskiej odległości skuteczne okazują się również solidne kopnięcia z wyskoku.

Poziomy podobnie jak w oryginalnym Shinobi są krótkie, a naszym celem jest odnalezienie zakładników, za których uwolnienie otrzymujemy dodatkowe punkty, życia czy ulepszenie broni. W porównaniu do oryginalnego Shadow Dancera z automatów liczba etapów jest mniejsza, co wpływa negatywnie na łączny czas rozgrywki. Rekompensuje to częściowo różnorodność lokacji. Niektóre etapy prezentują się imponująco i pomysłowo. Pojedynek z bossem ze Statuą Wolności w tle to jeden z moich ulubionych momentów w grze. Pozytywnie zaskoczyła mnie także lokacja w jaskiniach, gdzie widoczność jest znacznie ograniczona. Przemykając przez częściowo niewidoczne zakamarki, musimy wyczuć przeciwnika, którego widzimy przez chwilę w odsłoniętym fragmencie jaskini. Wprowadzenie takiego zabiegu do rozgrywki całkiem zgrabnie zazębia się z tematyką gry nawiązującą do umiejętności głównego bohatera – w końcu każdy szanujący się Shinobi powinien sprawnie poruszać się i walczyć w ciemnościach niczym tytułowy Tancerz Cienia. Zwieńczeniem każdego z pięciu głównych etapów są starcia z bossami. Te niestety mnie lekko rozczarowały. Po pierwsze nie są tak widowiskowe, jak w automatowej wersji, a po drugie nie stanowią większego wyzwania z wyjątkiem ostatniego bossa, który trochę mnie wymęczył.
 
Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Stage 4-2)
Jaskinia z częściowo niewidocznymi obszarami stanowi test dla prawdziwego Shinobi, który w ciemnościach musi wyczuć zbliżającego się przeciwnika.

Pod względem oprawy audio wizualnej Shadow Dancer jest zbliżony do swojego arkadowego pierwowzoru, ale znacznie różni się tematycznie lokacjami np. w wersji automatowej, swoją przygodę zaczynamy na lotnisku, które w odsłonie dla Mega Drive zostało zastąpione płonącymi ulicami Nowego Yorku. Ciekawostką jest również to, że w wersji dla Mega Drive kompletnie zmieniono finałowe starcie i zakończenie. Zmiany dotknęły również etapy bonusowe (klasyczny motyw Shinobi), w których rzucamy shurikenami w zeskakujących z wieżowca wojowników ninja. W automatowej wersji rzucamy w przeciwników shurikenami w widoku z pierwszej osoby, który zdecydowanie lepiej mi się podoba, niż to, co twórcy zaserwowali w odsłonie na domową konsolę.
 
Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Bonus Stage 1)
Zapomnijcie o klasycznym motywie Shinobi z widokiem z pierwszej osoby w etapach bonusowych. W wersji dla Mega Drive, wrogów eliminujemy podczas lotu w dół, widząc bohatera, co jak dla mnie prezentuje się mniej widowiskowo.

Postacie są starannie narysowane i bardzo płynnie animowane. Precyzyjne i responsywne sterowanie to zdecydowanie jedna z największych zalet Shadow Dancera czyniąca rozgrywkę niezwykle dynamiczną i wciągającą. Tempo gry podkręca fantastyczna ścieżka dźwiękowa, zdecydowanie lepiej brzmiąca od tego, co możemy usłyszeć w automatowej wersji. Szkoda tylko, że utworów jest tak mało i się powtarzają, ale większość z nich szybko wpada w ucho, idealnie wpasowując się swoim brzmieniem w przygody zamaskowanego wojownika i jego psa.
 
Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Stage 3-3)
Shadow Dancer ma swoje momenty, za które zapamiętamy tę grę. Jednym z nich jest z pewnością starcie z bossem na platformie ze Statuą Wolności w tle.

Shadow Dancer to jedna z wielu bardzo dobrych pozycji zasilających kompilację SEGA Mega Drive Classics. Wersja na Switcha, którą ogrywałem, potrafiła po jakimś czasie sporadycznie w kilku momentach lekko się zakrztusić, więc emulacja nie jest idealna. Deweloperzy dodali kilka ułatwień dla mniej cierpliwych i doświadczonych graczy w postaci zapisu stanu gry w dowolnym momencie czy szybkiego przewinięcia do tyłu fragmentu rozgrywki.
 
Shadow Dancer: The Secret of Shinobi (Stage 5 - Room 2)
Joe Musashi chętnie sięga po swój miecz, brawurowo wykańczając przeciwników w bezpośrednim kontakcie.

Przygody Joe Musashiego i psa Yamato w wydaniu na szesnastobitową konsolę Mega Drive mają kilka wspomnianych braków, ale nie przeszkodziły mi one w tym, abym całkiem nieźle się bawił. Mechanika jednego trafienia podnosi poziom adrenaliny, czyniąc tę pozycję dużo bardziej intensywną i skondensowaną w porównaniu choćby do The Revenge of Shinobi czy Shinobi III: Return of the Ninja Master, gier zaprojektowanych specjalnie pod domową konsolę gdzie tempo rozgrywki jest nieco wolniejsze i wprowadzony został pasek energii. Uwielbiam takie tytuły nastawione na szybką akcję, gdzie gracz wpada w rytm — próba,  śmierć, kolejna próba itd. Takie uczenie się na błędach i stopniowe doskonalenie swoich umiejętności daje ogromną satysfakcję. Shadow Dancer to godna kontynuacja Shinobiego, wzbogacona o nowe elementy urozmaicające rozgrywkę. Wersja wyprodukowana dla Mega Drive to jedna z niewielu gier, które SEGA zrobiła nieco inaczej, inspirując się oryginałem, a jej oprawa wizualna, szybkie tempo rozgrywki i ścieżka dźwiękowa dorównują, a nawet są znacznie lepsze niż w wersji arcade. Chociaż jest bardzo krótka, to nie brakuje w niej wyzwania i daje mnóstwo frajdy – szczególnie wtedy, gdy z pomocą wiernego psa Yamato udaje się przezwyciężyć największe trudności.
 
Ocena:  8 / 10
Żaber poleca - pieczęć jakości
| Nintendo Switch
Deweloper: SEGA / d3t
Wydawca: SEGA
Plusy
  • Różnorodne, pomysłowe i pełne wyzwań etapy
  • Szybkie i płynne tempo rozgrywki inspirowane oryginałem z automatów
  • Wprowadzenie Yamato znacząco urozmaica grę
  • Ładnie prezentujące się lokacje i płynna animacja postaci
  • Responsywne i precyzyjne sterowanie
  • Fantastyczna ścieżka dźwiękowa
  • W ramach kolekcji SEGA Mega Drive Classics dostajemy kilka przydatnych opcji pozwalających nałożyć różne filtry graficzne i czyniących grę bardziej przystępną i mniej frustrującą dla mniej doświadczonych graczy 
Minusy
  • Bardzo krótka, posiada mniej poziomów w stosunku do oryginału z automatów
  • Walki z bossami mogłyby być odrobinę trudniejsze i bardziej widowiskowe
  • Sporadyczne spowolnienia, optymalizacja emulacji mogłaby być lepsza 

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza